piątek, 15 listopada 2013

Ja już nie chcę pamiętać...

Aplikacje kartotekowe dostarczają bardzo potrzebnych funkcjonalności.
Często obrastają one w katalog funkcjonalności dodatkowych,
dzięki czemu wiele rzeczy można zrobić na wiele sposobów.

Ponadto użytkownicy końcowi wykorzystują ów zbiór funkcjonalności do wytworzenia własnych strategii omijania procedur biznesowych. Robią to całkowicie legalnie, bo przecież aplikacja na to pozwala.

Z czasem te spontaniczne strategie stają się norma, a ich autor lokalnym guru.

Niestety staje się on wąskim ogniwem, bo musi o nich pamiętać i tłumaczyć wszystkim innym, bo choć aplikacja na to pozwala, to nie była stworzona z myślą o tych alternatywnych ścieżkach, zatem nie jest ona opisana w dokumentacji, instrukcji, ani też nie jest pokazywana na szkoleniach wprowadzających.

Bardzo szybko sukces guru, staje się jego przekleństwem, ale ze względu na dobro sprawy biznesowej nie może o swoim rozwiązaniu zapomnieć.

Druga kwestia, którą warto zapomnieć jest sekwencja zdarzeń. W aplikacjach kartotekowych musimy pamiętać w jakiej kolejności wchodzić w poszczególne kartoteki, co więcej nie wszystkie zadania biznesowe są odwzorowane w aplikacji, zatem sekwencja formatek, przeplatana jest czynnościami manualnymi, często takimi których nie znajdziemy w formalnych procedurach.

Co ciekawe, nowemu pracownikowi odkrycie i praktyczne poznanie tego przebiegu zajmuje średnio 2 lata (dopiero wtedy lokalny guru może pójść na urlop i biznes się nie zatrzyma, jak go nie będzie).

BPM bez trudu pozwala zapomnieć i odciążyć guru.

A jednak mimo tak wielkiej wartości, cały czas przegrywa z aplikacjami kartotekowymi, a nawet z Excelem.

Jest tak, bo tworząc proces BPM najważniejsza jest sekwencja, a nie kolor przycisków i zaokrąglone rogi pól. W konsekwencji pozwalając na pełną otwartość i elastyczność w zmienianiu poziomu entropii w biznesowym chaosie ogranicza możliwości tego co użytkownik może zrobić w swoim GUI.

W efekcie poczucie bezpieczeństwa przegrywa z potrzebą natychmiastowego dotykania efektu, na czym cierpi wydajność osobista i biznesowa.

Jeszcze trochę społeczność BPM'owa musi się napracować by przekonać społeczność biznesową, że najważniejsza jest ścieżka główna.

No i trochę poczekać, aż biznes zrozumie, że zyski z wdrożenia ścieżki głównej mogą sfinansować realizację ścieżek alternatywnych.

A może kiedyś przekona się również do tego, że tak zapracowany guru, może mieć jednego automatycznego asystenta, zamiast rzeszy pijących kawę pomocników.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz